Był to mój pierwszy
dzień w nowej szkole.
Jak przez mgłę pamiętam
pierwszą lekcję, geografię. W mojej klasie było sporo osób, które poznałam
jeszcze w gimnazjum. Pamiętam, że przede mną siedział jeden typek, który
dawniej miał zawsze jedynki z matematyki, ale i tak wszyscy go lubili. Z tyłu,
w lewej części klasy, miał miejsce mój ukochany, a obok mnie - jedna bystra
dziewczyna, również z mojej starej klasy, z gimnazjum. Zawsze podobały mi się
jej długie, gęste loki.
Pamiętałam jeszcze parę
rzeczy, ale większość szczegółów zatarło się w mej pamięci. Na przykład te,
dotyczące okoliczności, w jakich do klasy nagle wparowała trójka starszych
uczniów. Mieli jakiś nakaz od dyrektora (a może od sekretarek?), by zabrać uczniom
biżuterię - nie do końca było to dla mnie jasne. Fakt, brzmi to nieco
komicznie, ale w tamtej chwili czułam się jak na jakiejś wojnie.
Mojego samopoczucia nie
poprawiło wcale to, że jeden z owej trójki, blondyn, zabrał mój sznureczek. Na
imię miał chyba Radek - ten blondyn, nie sznurek - ale nie jestem tego do końca
pewna. Mój sznureczek był dla mnie bardzo ważny, bo dostałam go niegdyś od
mojej dobrej koleżanki. Dla kogoś innego nie miał żadnej wartości, więc na cóż
on im była ta pleciona bransoletka?
Tak - dla nich mój
sznureczek nie miał żadnej wartości, ale dla mnie tak. Do tego stopnia, że -
nie przejmując się tym, co powie nauczyciel - wyszłam z klasy za trójką
starszaków. Po drodze zerknęłam jeszcze na mojego ukochanego, ale nie zwrócił
na mnie uwagi. Łudziłam się, że zdobędzie dla mnie mój sznureczek, ale dla
niego była to błahostka - sama musiałam to osiągnąć.
Przekroczyłam próg klasy
i wyszłam na korytarz. Dwóch z uczniów, za którymi szłam, już nie było. Zdawało
się, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Był za to trzeci - Radek. To on miał mój
sznureczek. Pospieszyłam za nim, a on przyjął to obojętnie.
Całą resztę czwartkowego
dnia spędziłam na chodzeniu krok w krok za Radkiem. Na początku wymieniliśmy
parę uwag, a później, mimo woli, zakolegowaliśmy się. Polubiłam go. Rozmawiając
z nim zapominałam o bólu bycia zignorowanej przez ukochanego.
Radek pokazywał mi
miejsca w nowej szkole, których jeszcze nie miałam okazji poznać. Traktował
mnie jak młodszą siostrę, co bardzo mi się spodobało, gdyż nigdy nie miałam
rodzeństwa. Opiekował się mną i był niezwykle miły. Jednak przez cały czas miał
mój sznurek. Błagałam blondyna, by mi go zwrócił, ale on wciąż cierpliwie
tłumaczył, że nie może. Że zostałby ukarany, gdyby po prostu oddał mi ozdobę.
Minęło sporo godzin.
Zaczęło się robić chłodniej. W mojej cienkiej bluzeczce dygotałam z zimna.
Radek wiedział, że nie odstąpię, póki ma mój sznurek, więc podarował mi swoją
bluzę. Wolałabym dostać z powrotem moją własność, ale ten podarunek też bardzo
mi się spodobał. Bluza była bordowa, z białymi sznurami, zapinana. Nie wiem
czemu, ale przywodziła mi na myśl mojego ukochanego. A do tego tak ładnie
pachniała!
Przemierzając szkolne
korytarze natknęliśmy się na jedną z nauczycielek. Niestety - na tą, która
lubiła mnie najmniej. "O, widzę, że znów masz nowego kolegę"
powiedziała jadowitym tonem, zamiast przywitania. Wtedy Radek spróbował
uratować sytuację - "myli się pani, ona jest moją koleżanką. Moją wybranką
zawsze była i będzie Magda. O, siedzi tam, na schodach. Pójdę do niej".
Moje serce na moment
zamarło. Nauczycielka dała spokój, widząc, że Radek uczynił tak jak powiedział.
Poszedł do swojej Magdy. Nie zobaczyłam go już nigdy więcej. A mój sznurek przepadł.
Czułam niesamowity żal.
Żal do Radka, żal, że go nie zobaczę i żal, że nie odzyskałam bransoletki.
Nie wiedziałam, co ze
sobą zrobić, gdy straciłam mojego partnera do rozmowy z ostatnich paru godzin.
Bezpowrotnie utraciłam mój sznurek, a do tego bałam się, że - mimo wszystko -
tamta niemiła nauczycielka wygłosi jeszcze jakąś uwagę. Wobec tego nasunęłam na
głowę kaptur, włożyłam ręce do kieszeni i, wdychając słodki zapach bluzy,
szybkim krokiem odeszłam od feralnego korytarza.
Nagle poczułam, że moje
palce coś łaskocze. Coś szorstkiego, długiego i... cienkiego? Czyżby...?
Zacisnęłam palce na, niezidentyfikowanym jeszcze, przedmiocie i wyjęłam z
kieszeni.
Mój sznurek.
Nagle zrozumiałam co
znaczyły słowa Radka. "Gdybym po prostu oddał ci ozdobę". O to
chodziło - nie może oddać mi jej ot, tak. Ale wszystko zaplanował. Włożył
sznureczek do kieszeni bluzy, którą mnie obdarzył. Zrobił to tak, by wyglądało,
jakby najzwyczajniej w świecie zapomniał o sznureczku.
Wydałam z siebie radosne
westchnienie ulgi. No dobrze, może nie tylko westchnienie. Właściwie to wpadłam
w euforie.
Popędziłam korytarzem
jak pies spuszczony ze smyczy. Taranowałam ludzi (właściwie to kiedy się
zaczęła przerwa?), wydrążając sobie drogę do mojego ukochanego. Teraz, gdy się
zastanowię, to nie mogę wpaść na to, skąd wiedziałam, gdzie on jest. W tamtej
chwili miałam wrażenie, że jakaś niewidzialna siła kierowała mnie do niego.
Wiedziałam, gdzie jest
mój ukochany, jednak pędząc do niego, zmęczyłam się. Wciąż jeszcze go nie
widziałam. Rozpychałam się łokciami przez tłum, omijając przeróżne przeszkody.
Dyszałam z wyczerpania, pot wystąpił na moje czoło.
I nagle go dojrzałam.
Chociaż wcześniej
zdawało mi się, że opadłam z sił, to ostatni dystans dzielący mnie i moje
kochanie pokonałam z prędkością światła. I w końcu, przeszczęśliwa, rzuciłam mu
się w ramiona.
Ale zamiast ciepłego
uśmiechu doczekałam się zimnego spojrzenia i serii niemiłych pytań. Ukochany
zdenerwował się, że cały dzień spędziłam z innym chłopakiem. Myślał, że go
całowałam! Radka! Nie uwierzył mi, gdy zapewniałam, że chciałam tylko mojego
sznureczka. Nie uwierzył też, gdy powiedziałam, że kocham tylko mojego aniołka.
Nie wierzył mi.
Kochałam moje kochanie,
a on się na mnie złościł! Przeszły mnie zimne dreszcze. Dlaczego nie uwierzył,
że jest dla mnie wszystkim? Jak dobrze, że miałam chociaż mój sznureczek!
Napełniał mnie pozytywnymi myślami. Dzięki niemu nie odeszłam z rezygnacją, ale
z pewną... zawziętością?
Eh, mój ukochany z
pewnością wkrótce zrozumie, że go kocham!
***
# No to takie dziwne opowiadanie :D.
Właściwie to, to jest mój sen z przed paru dni. Cóż, wszyscy wiedzą jak
wyglądają sny - zagmatwane, zaplątane i nie wiadomo, o co w nich chodzi. Myślę
jednak, że jakoś z tego wybrnęłam. Co o tym sądzicie? Trochę naciągałam
niektóre fakty, ale w gruncie rzeczy, to właśnie o tym mówił mój sen xD.
# Może rozpoznaliście obrazek na samym
początku - bransoletka z Sukitte ii na yo. Fakt, nie jest pleciona, ale nie
chciałam, żeby było tak czarno-biało (czarno-fioletowo, nieważne) w tym poście xD.
# Cóż, no to żegnam się już z Wami i
zachęcam do pisania, co o tym sądzicie :).
Od razu poznałam bransoletkę z grafiki *O*
OdpowiedzUsuńDobre opowiadanie :3
Krótkie i jak na senne to całkiem dobrze ujęte :D
Miło, że ktoś jeszcze oglądał "Sukitte..." hah xD. Jakoś jestem przywiązana do tego anime.
UsuńI cieszę się, że opowiadanie komuś się spodobał :).
Też poznałam tą bransoletkę XD Tak, wiem jakie sny potrafią być zagmatwane, kiedyś napisałam właśnie taka notkę opowiadaniową na podstawie mojego yume (na starym blogu) ;P Twoje opko na podstawie snu? Łał! Ślicznie wyszło *.* I dało się mniej więcej połapać, nie odczułam ogólnie wielkiego zagmatwania w nim.... Szkoda, że końcówka taka bez happy endu, ale niech sie dziewczyna stara mu to udowodnić, chłopak na pewno w końcu to zrozumie ;*****
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :). Myślę, że dziewczynie na pewno w końcu się udało udowodnić swoją miłość ^^.
UsuńA co do Twojego opowiadania - jest jeszcze gdzieś w internecie? Z chęcią bym przeczytała <3.
Aah, no i dobrze, że da się połapać - mój sen był momentami taki nie jasny, że musiałam jakoś się z tego wykręcić :3.
No i ja także poznałam bransoletkę ;3. Co prawda nie skończyłam oglądać anime, bo mnie wkurzało i średnio mi się podobało, ale kojarzę :D. Opowiadanie jest... takie specyficzne. W sumie szkoda, że tak się skończyło, bo już się wciągnęłam porządnie XD. Już myślalam, że będzie jakiś romans z Radkiem! A tu dupa XD.
OdpowiedzUsuńCo do twojego komentarza. Ja też mam bardzo małe miasteczko, gdzie jest dużo pięknych miejsc -^____^- ale kwitnących wiśni nie spotykam. O Jezu Chryste, zrób zdjęcie *_____________*! aaaaaaaaaa! Będę tu wpadać częściej, bo podoba mi się twój blog. Popadłam w zachwyt jak zobaczyłam cosplay Misy *___* ahhh. Pozdrawiam <3
Opowiadanie świetne.
OdpowiedzUsuńMiałaś bardzo fajny sen, podoba mi się :))
Dzięki wielkie :).
UsuńŚliczne opowiadanie. Gratuluję twórczości. Sen ciekawy, to nic, że lekko nagięty przez opowiadanie.
OdpowiedzUsuńBardzo się mi ono podobało.
Dzięki wielkie :3.
UsuńHa, też kocham moją przyjaciółkę jako modelkę <3 to jedna z drugich najlepszych haha :D. Co do cosplayu Misy - widziałam go. Pisałam nawet o tym w poprzednim komentarzu ^___^ liczę na więcej takich!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie naprawdę przyjemnie się czyta, szkoda, że takie notki nie pojawiają się tu częściej. Takie słodkie i szkolne :3 Aż zaczynam zazdrościć, moje sny są zupełnie inne. Gramatycznie też raczej poprawne ^^
OdpowiedzUsuńCóż, moje sny nie zawsze są takie :D. Naprawdę są strasznie zróżnicowane! To jeden taki, gdzie większość była w miara jasna i możliwa do opisania >.< .
UsuńCudnie mi się to czyta. Bardzo przyjemnie piszesz ^.^ Kojarzy mi się z serią GJ-bu *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej takich notek
Bardzo dziękuje :).
UsuńCzekam na dalszą część :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że Cię zainteresowało :D. Jednak muszę Cię poinformować, że kolejnej części nie będzie, bo to jest tylko one-shot :3.
Usuńtakie dziwne nieco bo na początku myślałam że to 'kochanie' to jakoś nie za bardzo jest związany z główną bohaterką i miałam... mam nadal wrażenie że ten chłopak jakoś dziwnie się tą dzieweczko nie interesuje :c
OdpowiedzUsuńa ogółem to podobało mi się~
pozdrawiam C;
Cóż, w zasadzie to masz rację. Z tego fragmentu dokładnie to można było wywnioskować. Lecz taki właśnie był mój sen :D.
UsuńKilka rzeczy:
OdpowiedzUsuń1. Weź się odwal od moich włosów, bo są okropne (a bystra też nie jestem).
2. W pisowni w bierniku niedopuszczalna jest forma "tą". Pani S. cię zje.
3. Ogółem, podoba mi się, bo jest powalone, dobrze napisane i przedstawia twojego ukochanego w złym świetle (nie, ja wcale go nie nie lubię - po prostu sprawia mi przyjemność znęcanie się nad nim).
4. To ciekawe, że Ty, ja, B. i Tobik mielibyśmy być w jednej klasie w LO. xDD
Twoje włosy są właśnie ładne! A gdzie ja napisałam "tą"? fuuuck ;/. I jeszcze nie mogę tego znaleźć xD. Hehe, jakbyśmy ja i Tobik dostali nagłego geniusza to moglibyśmy trafić do jednej klasy w LO3 xD. Haha, a tak serio, to się czepiasz xD. To sen! >.<
UsuńEno, jesteś poetką! :D Serio, bardzo lubię tu do Ciebie zaglądać i czytać te wiersze. Humor poprawiają.
OdpowiedzUsuń