Ja też tam byłam
Dawno dawno temu, w czasach, kiedy uczęszczałam do gimnazjum, byłam zadurzona w chłopaku z mojej klasy. Życie postanowiło spleść nasze losy, i tak spędziliśmy sobie drugą i trzecią klasę - zakochani i nierozłączni (czasem aż za bardzo!). Jak to zazwyczaj w takich "dojrzałych" gimnazjalnych związkach bywa - nasza miłość była "na zawsze", więc rozstaliśmy się, kiedy trafiliśmy do różnych liceów ;).
Oto maksymalnie skrócony opis epizodu z mojego życia. Choć luźne zakończenie może sugerować, że się tym nie przejęłam, to jednak wtedy nie było mi do śmiechu. Prawdę mówiąc, na trochę przestałam chodzić do szkoły, wpadłam w depresję, miałam myśli samobójcze, przestałam robić to, co lubię - np. rzuciłam pisanie (i przeniosłam się z humana na profil mat-fiz, ale to akurat wyszło na plus!)... Ogólnie straciłam frajdę z licealnego życia, którego wcześniej nie mogłam się doczekać.
Oto maksymalnie skrócony opis epizodu z mojego życia. Choć luźne zakończenie może sugerować, że się tym nie przejęłam, to jednak wtedy nie było mi do śmiechu. Prawdę mówiąc, na trochę przestałam chodzić do szkoły, wpadłam w depresję, miałam myśli samobójcze, przestałam robić to, co lubię - np. rzuciłam pisanie (i przeniosłam się z humana na profil mat-fiz, ale to akurat wyszło na plus!)... Ogólnie straciłam frajdę z licealnego życia, którego wcześniej nie mogłam się doczekać.
Spytacie, czemu wspominam o tym na blogu o zgoła innej tematyce? Ano, właśnie. W tamtym (komuś się może zdawać, że gimbusiarskim) trudnym dla mnie okresie, uwielbiałam się dołować smutnymi piosenkami czy filmami. I tak właśnie - uwaga, dochodzimy do meritum! - natrafiłam na, najpierw anime, a potem dramę, "Bokura ga ita". Ale spokojnie, moja wcześniejsza historia nie miała służyć tylko opowiedzeniu, jak trafiłam na tę produkcję. A czemu jeszcze? Tego dowiecie się, czytając uważnie dalszy ciąg.
Bokura ga ita
Motoharu Yano to nieszczęśliwy nastolatek z trudną przeszłością - pewnego dnia w wyniku wypadku samochodowego ginie jego dziewczyna. To tragiczne wydarzenie wpływa na charakter chłopaka, który w połączeniu z ciągnącą się za nim opinią kobieciarza odpycha od niego jego koleżankę z klasy, Nanami Takahashi. Jednak z czasem dziewczyna odkrywa drugą naturę Yano i zakochuję się w nim. I do tego momentu brzmi to jak opis typowego shoujo (shoujo - gatunek anime i mangi przeznaczony głównie dla dziewcząt).
Jednak "Bokura ga ita" to coś więcej niż zwyczajna komedia romantyczna uwieńczona pocałunkiem w ostatnim odcinku. W tej produkcji zaserwowano nam opowieść o związku dopiero wkraczających w dorosłe życie nastolatków. Przedstawiono tu wszystkie aspekty relacji pomiędzy dwojgiem ludzi - nie tylko początkowy stan zakochania i zaślepienia. Bo przecież związek to również strach, cierpienie, zwątpienie i nieustanna walka w imię miłości. Jeśli ktoś oczekuje fajerwerków i niesamowitych zwrotów akcji, to niestety się rozczaruje, ale jeżeli liczycie na sporą dawkę emocji, to jak najbardziej polecam.
Tłumaczenie "Bokura ga ita" na język polski oznacza "byliśmy tam". I tu kolejne nawiązanie do mojej historii z początku posta. Bo wiecie, ja również tam byłam. Przeżywałam wszystko to, co bohaterowie. I tu chciałabym podważyć niektóre usłyszane przeze mnie opinie, że zachowania postaci są naciągane bądź nierealistyczne. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Podczas oglądania serii byłam w tym samym wieku, co Yano i Nanami, i tak jak oni, zachowywałam się nieracjonalnie - na przemian jak dziecko i dorosły, czyli odpowiednio dla dziecka rozpoczynającego dorosłe życie.
Takahashi, dla niektórych irytująca, była o wiele mądrzejsza ode mnie. Wiedziała, kiedy powiedzieć "stop", nie poddawała się i dawała sobie radę. Motoharu zaś był niewiernym egoistą. Ale to, co mogę odnieść do swojego życia, to naiwność Nanami, wierzącą w każde kłamstwo swojego chłopaka.
Anime
O anime (na podstawie mangi) "Bokura ga ita" słyszałam bardzo wiele skrajnych opinii. Większość negatywnych ocen wynika z... kreski. Niestety, jest ona na naprawdę fatalnym poziomie. Być może przyczyną jest niski budżet, ale zajrzałam do mangi, i tam także kreska prezentuje się na słabym poziomie. Projekty postaci są urocze, ale ubogie tła, nieproporcjonalne części ciała czy znikające oczy (nawet w przybliżeniach na twarz), to, niestety, częsta przypadłość tego anime. Mnie to jednak nie zraziło. Czasem irytowało, ale nie na tyle, żeby przerwać seans. "Bokura ga ita" to dla mnie niechlujnie zapakowane pudełko przepysznych czekoladek.
Całe 26 odcinków przesiedziałam z chusteczkami w ręce (i, w razie rozpoczęcia seansu, polecam się w nie zaopatrzyć). Moje wzruszenie dodatkowo potęgowała opisana na początku sytuacja w moim życiu. Chociaż nie zdarza mi się płakać na filmach, to nie zliczę wylanych łez podczas oglądania "Bokura ga ita". Ale piękna, nieco smutna, historia miłosna, to nie jedyne, co dostaniemy od tego anime. Podobało mi się to, w jaki sposób - bez zbędnego fanserwisu - seria dotyka tematykę seksu. Dodatkowo było wiele scen, podczas których się uśmiechałam, a nawet śmiałam. Podsumowując: jest dramat i łzy, ale są też elementy komediowe i to zaprezentowane w dobry, a nie głupkowaty (jak to czasem bywa z humorem w anime) sposób. A wszystko to podano w ładnej, delikatnej oprawie muzycznej. Warto wspomnieć, że choć pojawia się tylko jeden opening, to - jak na niewielką ilość odcinków - jest sporo różnych endingów. Osobiście najbardziej przemówił do mnie utwór "Aishiteru" zaśpiewany przez przez zespół Mi.
Jak wspominałam, finałowa scena, to nie pocałunek będący początkiem związku głównych bohaterów. Zakończenie jest otwarte, jednak dosyć satysfakcjonujące. Scena końcowa anime jest jakoś w połowie mangi. Byłam ciekawa dalszych losów, ale manga mnie nie zachęciła. Na szczęście, kolejne wydarzenia opowiada druga część dramy.
Od strony technicznej nigdy nie spodziewam się wiele od dram, toteż się nie zawiodłam. Przełknęłam tandetne sceny, sztuczne scenerię i wcale nie wybitną grę aktorską, ale jak na tego typu produkcje, to "Bokura ga ita" i tak trzyma całkiem niezły poziom. Co prawda większość scen urzekła mnie bardziej w anime (nawet mimo słabej kreski. Swoją drogą, ten tytuł zdecydowanie zasługuje na remake), ale i tak zdarzyło mi się zapłakać.
Dopiero w drugiej części filmu znalazłam to, czego szukałam. Postacie, które poznaliśmy, są już dorosłe. Szkolne "problemy" licealistów zamieniają się w nieco bardziej życiowe. Bohaterowie już nie martwią się złą oceną ze sprawdzianu, ale (i bynajmniej nie mówię tu o Yano i Nanami!) studiują, pracują, zaręczają się, biorą śluby i... I właściwie tyle, jeżeli chodzi o fabułę bez spoilerów.
Poznając ten tytuł jako szesnastolatka, byłam nim zachwycona. Anime obejrzałam raz, ale do filmu wracałam wiele razy. Oceniłam go na filmwebie strasznie subiektywnie (za co powinno się mnie zlinczować!) na 9/10. Film ma wszystko to, co powinien mieć melodramat. Nie płakałam tyle nawet na "Ano hana...". Pamiętam, że swoim łkaniem obudziłam moją śpiącą twardo jak kamień siostrę. Może to dlatego, że tam byłam, a może przez wielkość w swej prostocie, "Bokura ga ita" bardzo poruszyło moje serce i zostało w nim do dzisiaj.
Finał
Zawsze jest tyle rzeczy, o których jeszcze chcę wspomnieć, ale jak widzę, ile już wystukałam na tej klawiaturze, to zazwyczaj sobie odpuszczam. Dziś zapomniałam wspomnieć o jakiejkolwiek innej postaci niż Yano i Nanami (choć napomknęłam o zmarłej dziewczynie Motoharu, która - o ironio - miała na imię Nana), a przecież ta seria nie ma tylko dwóch bohaterów. Był tam na przykład jeszcze Masafumi Takeuchi, przyjaciel, a następnie rywal głównego bohatera. Tak, dobrze myślicie, w pewnym momencie serii pojawia się trójkąt miłosny. Take zaprzyjaźnia się z Takahashi i do granic możliwości wykorzystuje nieobecność Yano. Ale, jak to mówią, w miłości i na wojnie wszystkie chwyty są dozwolone.
Podsumowując moją historię - w moim życiu również był taki Takeuchi, to znaczy przyjaciel, który bardzo pomógł mi pozbierać się po utraconej miłości. Dziś ten przyjaciel jest moim chłopakiem i wiem, że bardzo mnie kocha i szanuje. W końcu się pozbierałam i jestem szczęśliwa, a moja pierwsza miłość to już tylko kilka miłych wspomnień. A jaką decyzję podjęła Nanami? Tego już możecie się dowiedzieć sięgając po mangę lub drugą część ekranizacji filmowej.
A czy wy byliście tam kiedyś? Jak wyglądała wasza pierwsza miłość? Oglądaliście lub czytaliście "Bokura ga ita"? Co o tym myślicie?
Mój komentarz będzie trochę długi - może nie dlatego, że "tam byłam", ale "Bokura ga Ita" jest jednym z moich ukochanych tytułów i przerobiłam go naprawdę wiele razy ;) Więc tak... Kreska faktycznie jest zła, ale ja w tamtym czasie uwielbiałam takie proste kreski (nie wiem jak jest teraz, bo teraz opieram się głównie na tych nowszych seriach). Co do tej z mangi... Jak to często bywa, z czasem się polepszyła, albo przynajmniej nie zwraca się na to takiej uwagi. Ja po zakończeniu anime, na którym ryczałam jak bóbr w poduszkę za każdym razem (oglądałam całościowo jakieś 2-3 razy), sięgnęłam po mangę. Na początku całość, potem od momentu, w którym skończyła się ekranizacja, następnie znowu od początku.. Jest to moja ulubiona manga, skrycie czekam na wydanie jej w wersji polskiej i polecać będę ją każdemu - bardziej niż anime i zdecydowanie bardziej niż dramę/film. Nie różni się wiele, ale pierwowzór to mimo wszystko pierwowzór ;) Film był przyzwoity. Uwielbiam Ikutę Tomę, ale nawet jeśli byłby to inny aktor, myślę, że i tak by mi się spodobało, choć oglądałam go dawno temu. Bo historia jest cudowna! Pomimo moich już prawie 19 lat życia nie mam wielkiego doświadczenia w takich miłostkach, jednak naprawdę bardzo łatwo sobie wyobrazić, że te pierwsze miłości właśnie tak wyglądają. Uczucia nie są ani trochę przerysowane i podkoloryzowane, choć tutaj Ciebie sprostuję - Twoja historia działa się trochę wcześniej niż ich ;) Ty, jak pisałaś, byłaś wtedy w gimnazjum. Nana i Yano byli już licealistami. Taki szczegół, ale no... Jeśli chodzi o "Bokura ga Ita" każda taka drobnostka rzuca mi się w oczy ;) Tak czy inaczej ja traktuję tę serię jako jedną z najlepszych z tego gatunku. Niewątpliwie jeszcze kiedyś do niej wrócę, nie ważne pod jaką postacią. Nawet jeśli Nana mnie denerwowała swoim zachowaniem, uwielbiam ich historię i nigdy nie zapomnę emocji, jakie towarzyszyły mi podczas oglądania :) A Tobie życzę jak najlepiej! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKusonoki Akane
Masz rację, byli trochę starsi, choć niewiele :). W pewnym sensie to jest powód, dla którego momentami Nanami zachowywała się dojrzalej ode mnie. Myślę, że kiedy nadejdzie mnie ochota na odświeżenie "Bokura ga ita", to sięgnę po mangę. Cieszę się, że nie tylko ja darzę tę produkcję takimi ciepłymi emocjami ^_^.
UsuńDziękuję za komentarz, miło mi, że się tak rozpisałaś :).
Ja chyba nigdy tam nie byłam. Twija opowieść dość wzruszająca. Bokura ga ita, nawet za sam tytuł chyba obejrze. Bardzo mnie wzruszyłaś.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że potrafiłam do kogoś dotrzeć ^_^. I jeszcze raz gorąco polecam "Bokura ga ita" :).
UsuńJa znam tylko wersje filmową, bo uwielbiam grę aktorską Ikuty Tomy, więc obejrzę wszystko w czym będzie grał, nawet te mniej ambitne role jak w "Bokura ga Ita" :D.
OdpowiedzUsuńIkuta Toma jest świetny. Nie mogłam przez niego przeboleć zakończenia "Hanazakari No Kimitachi E", haha :D.
UsuńCo do osobistych historii miłosnych i rozterek to... Wow, może faktycznie Twoja obecnie wygląda śmiesznie, ale wówczas pewnie było trudno. Sama miałam przez bardzo długi problem, acz z jednostronną miłością "przyjaciela". Trwało to parę lat, najpierw czułam się adorowana, bo oślepiła mnie zwykła ludzka przyjaźń i faktycznie traktowałam tą osobę jak przyjaciela. Potem kiedy poznałam swojego obecnego chłopaka, problem był coraz większy. Przyjaciel stał się stalkerem, próbował każdego sposobu zbliżenia się, próbował zaprzyjaźnić się z moimi przyjaciółmi, nawet moim chłopakiem. Było bardzo źle, chciałam się odciąć od problemu i gdyby nie mój chłopka i jego wsparcie (mimo ze słabo rozumiał sytuacje i o nic nie pytał, na moja prośbę). Stąd stwierdzam, że chłopak powinien być przyjacielem, a nie odwrotnie. Dlatego gratuluję Ci historii, bo wydaje mi się, że łatwiej jest najpierw zdobyć chłopaka i z niego stworzyć przyjaciela, niż na odwrót.
OdpowiedzUsuńCo do ekranizacji... u mnie ona wypadła bardzo na minus, należę do tych osób, które źle tytuł recenzują i mimo że obejrzałam tylko film, poznając jedynie zarys historii nie sięgnęłam po anime, bo była zbyt banalna według mnie. :)
Współczuję sytuacji, ale cieszę się, że już jest wszystko w porządku :).
UsuńKażdy ma swój gust i nie musi się wszystkim podobać to samo. Jednak historia faktycznie jest dosyć banalna, a mimo to dotarła do mnie w swej prostocie. Myślę, ze jest adresowana właśnie głównie do młodych dziewcząt cierpiących po "rozstaniu", bo pośród tego całego wzruszenia jest bardzo pokrzepiająca :).
Tytuł tego anime i mangi wielokrotnie przemknął nam przed oczami ale nigdy nie byłyśmy tak do końca zainteresowane fabułą. Jesteśmy ciekawe czy teraz kiedy życie licealne i gimnazjalne mamy już dawno za sobą oraz nasza mentalność uległa dużej zmianie, będziemy w stanie zauroczyć się tą historią.... :)
OdpowiedzUsuńSama się zastanawiam, czy obecnie historia trafiłaby do mnie tak samo jak kiedyś. Mimo to warto się przekonać, więc polecam :). Ale ja za często patrzę na produkcje przez pryzmat własnych emocji, haha :D.
UsuńEhh każdy z nas chyba przeżył takie historie, chociaż ja mam wrażenie, że los sobie ze mnie drwi i wszyscy ludzie, z którymi jakoś moje życie było związane ułożyli je sobie, a ja dalej utknęłam z wyglądem i zachowaniem jak sweet sixteen czy nawet mniej - no dobra wygląd chciałabym zachować jak najdłużej, ale zachowanie i pecha nie. A co do anime i dramy - ani jednego, ani drugiego nie kojarzę, ale dramę obadam, bo ostatnio mam jakąś manię - jedną skończę to drugą zaczynam. Jeszcze trochę a zacznę oglądać kirgiskie telenowele o ile takie mają :D
OdpowiedzUsuńNie martw się, nie tylko Ty się tak czasami czujesz, aczkolwiek życzę Ci mnóstwo szczęścia :). Dramy czasami są super! :D.
UsuńJa też tam byłam :) Nieźle mnie zachęciłaś do serii, bardzo podoba mi się wymieszanie fabuły ze swoją osobistą historią (i cieszę się, że ostatecznie dobrze Ci się ułożyło :). Gdzieś tam słyszałam o Bokura ga Ita, ale nigdy nie byłam szczególnie zainteresowana właśnie przez kreskę. Teraz mam szczerą ochotę obejrzeć, chociaż wpierw poczekam na odpowiedni nastrój, bo jednak jest on ważny przy oglądaniu takich serii ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło ^__^. Polecam!
UsuńOglądnęłam anime "Bokura ga Ita" niemal za jednym zamachem; zajęło mi to prawie całą noc XD Absolutnie zakochałam się w tej historii. Przeczytałam też niemal całą mangę. Szkoda, że jej kreska nie była zbyt staranna :/
OdpowiedzUsuńBardzo miło, że ktoś wreszcie zwrócił uwagę na tę serię :P Moim zdaniem jest ona mocno niedoceniona.
Mi też jakoś zajęło około dwóch dni, haha :D. Niedoceniona pewnie w sporym stopniu przez tę nieszczęsną kreskę, a szkoda!
UsuńTo mnie kupiłaś tym postem, dosłownie :)
OdpowiedzUsuńKiedyś to anime polecił mi znajomy bo bardzo chciałam obejrzeć romans, ale odrzuciłam je przez fatalną kreskę. Druga próba była udana i pomimo wielu wahań pokochałam to anime całym sercem.
Ludzie często oczekują od romansów ślicznej kreski, zabawnych zwrotów akcji i czułości/tych spojrzeń pomiędzy głównymi bohaterami. Takich animacji jest naprawdę mnóstwo, a takich jak Bokura ga Ita.. Naprawdę mało.
Ta seria jest zdecydowanie nieodceniana, lecz ty opisałaś ją na tyle dobrze, że mam nadzieję iż więcej osób zainteresuje się tym tytułem. To anime idealnie odzwierciedla problemy i życie nastolatków, wszystkie uczucia w tych trudnych kwestiach miłosnych.. To anime jest po prostu piękne i cholernie prawdziwe.
Ja niestety jeszcze tam nie byłam, ale kto wie, zobaczymy co czas pokaże :)
W każdym razie kłaniam się nisko za ten post i dodam jeszcze, że też ryczałam podczas tego seansu jak głupia ;)
Nawet nie wiesz jak mi miło słyszeć te słowa :). Bardzo się cieszę, że do kogoś trafiłam. Są produkcje ambitne oraz takie, które trafiają do serduszka ^^.
UsuńKiedyś już zabierałam się za to anime, ale niestety zniechęcona kreską rzuciłam je podajże na 3 odcinku. Przeczytałam całą Twoją recenzję i po przemyśleniu wszystkich za i przeciw, stwierdziłam, że muszę zrobić kolejne podejście. Nie wiem jeszcze kiedy, ale muszę! Jestem zapaloną miłośniczką romansów także myślę, że ten moment niebawem nastąpi :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twój styl pisania, masz do tego ten "dryg". Strasznie podoba się jak przeplatasz własne doświadczenia z opisem produkcji.
Pozdrawiam i dziękuję za świetną recenzję~!
A ja dziękuję za bardzo miły komentarz! ^__^. Cieszę się, że Cię zachęciłam kolejnej próby obejrzenia anime i zapraszam do mnie ponownie ^_^.
Usuń